Po długiej przerwie, wróciłam do wykonywania sesji. Przypominam, że ponad miesiąc temu, w świadomości ludzi na całym świecie zagościł koronawirus. W chwili obecnej wszystko powoli wraca do „normalności”. Wróciłam również do robienia zdjęć. Ale nie jest łatwo. Pomijam fakt, że ograniczona jest liczba reportaży a sesje domowe zostały odwołane. Ale nawet sesje plenerowe przebiegają nieco inaczej. Ale od początku. Sesję staram się szczegółowo omówić jeszcze przed spotkaniem. A na spotkaniu nie witamy się i nie żegnamy poprzez uścisk dłoni.
ZASADY BEZPIECZEŃSTWA
Sprawą kluczową jest odpowiednia odległość między mną a osobą fotografowaną. Nie będę ukrywała. Jest trudno. Wprawdzie posiadam obiektyw, którym robię zdjęcia z odległości co najmniej 5 metrów. Ale baaardzo brakuje mi zdjęć robionych z bliska czyli wąskich kadrów oraz maksymalnych zbliżeń. Nadrabiam bieganiem, wchodzeniem na podwyższenia, aby mieć na zdjęciach różne perspektywy, abyście nie odczuli różnicy. I tej różnicy nie widać chociaż moja perfekcyjna dusza cierpi 😉
KTO DYKTUJE WARUNKI?
O ile z dorosłymi osobami a także ze starszymi dziećmi nie ma problemu. Tak maleństwa nie zawsze rozumieją, że nie można do mnie podchodzić. Mała Pola bardzo chciała podarować mi kwiatki a kiedy zaczęłam się odsuwać potraktowała to jako zabawę w ganianego. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na sesji bawiła się świetnie. I chyba o to chodzi. A efekty? Sami oceńcie. Zapraszam do oglądania!
Więcej zdjęć z sesji rodzinnych można obejrzeć w zakładce RODZINA.
Dodaj komentarz